Współczesny Hiob czy syn marnotrawny? O bohaterze Exodusu Łukasza Orbitowskiego

 

W szkicu pragnę zwrócić uwagę przede wszystkim na (ciekawe z punktu widzenia badań nad literaturą współczesną) wykorzystanie nawiązań biblijnych w Exodusie (2017), jednej z najnowszej powieści Łukasza Orbitowskiego, należącego do czołowych współczesnych polskich pisarzy. Plasująca się w polu literatury popularnej powieść reprezentuje niezwykłe wyczulenie na aktualne problemy, dokumentując je „z precyzją godną dzienników”[1]. Niedoceniany ze względu na pewne niedociągłości techniczne (wynikające z dość luźnej kompozycji) pozostaje jednak Exodus, jak słusznie zauważyła Justyna Sobolewska, „chyba najbardziej biblijną książką Orbitowskiego”[2]. Autor daje nam w niej swoiste muzeum osobliwości: oto Hiobowie i synowie marnotrawni XXI wieku – cierpiący, konsumujący, i wreszcie – wątpiący. Ten laicki świat, oparty na pędzie, egoizmie, chęci zysku, posiadaniu, przyjemności, ludyczności, erotyzmie i wreszcie tendencji do czynienia przede wszystkim zła, zostaje uładzony, wkomponowany w pewną większą ramę paraboliczną właśnie dzięki nawiązaniom biblijnym.





Bohatera Exodusu, Janka, poznajemy, gdy wyrusza w podróż – nie wiemy, dlaczego wyjeżdża z Warszawy i nie dostajemy żadnych informacji o jego przeszłości. Dopiero z retrospekcji na temat jego życia z okresu ostatnich piętnastu lat dowiadujemy się, że droga, w którą wyrusza, to ucieczka spowodowana śmiercią syna. Janek zostawia za sobą dawne życie. Wspomnienie o tym, co się stało, towarzyszy mu jednak przez cały jego exodus na Zachód. Na początku bohater trafia do stolicy zjednoczonych Niemiec, zdominowanej przez hałas i swobodę w każdym polu ludzkiej działalności. Tutaj Janek zaczyna zdawać sobie sprawę z absurdalności materii. Gest spalenia ostatnich pieniędzy, które zostały mu po opustoszeniu wszystkich kont bankowych, może być odczytywany jako symboliczne odcięcie się od wcześniej praktykowanego kultu pieniądza. Cały epizod spod znaku wolności, hedonizmu i konsumpcji zamyka groteskowa scena śmiechu. Bohater spotyka również księdza Roberta, zlaicyzowanego przedstawiciela władzy kościelnej. Wewnętrzny zawód z powodu nieosiągnięcia spodziewanej konsolacji staje się przyczyną kolejnej ucieczki Janka.

Stawia on więc nową tezę: oczyszczenie zapewni mu niesienie pomocy innym. Postawa ta przyświeca mu podczas pobytu w obozie dla uchodźców Imagine u podnóża Alp, w którym podejmuje działalność wolontariacką. „Inny” staje się dla Janka potencjalnym dawcą oczyszczenia, nie widzi w nim jednak chrześcijańskiego bliźniego.

Orbitowski polemizuje tu niejako z utrwalonym w świadomości chrześcijańskiej obrazem dobrego samarytanina. Zarówno działania Janka, jak i pozostałych wolontariuszy pozostają w dalekiej sprzeczności z aksjologią katolicką. Uchodźcy znajdujący się w Imagine zdają się odczłowieczeni. Exodus angażuje się tu w szerszy dyskurs dotyczący postaci „Innego”, w tym przypadku jego rolę pełnią uchodźcy, z kolei wolontariusze (jako przedstawiciele świata Zachodu) stoją na straży swojskości, reprezentują Zachodnią kulturę konsumpcji i wysoko rozwiniętą cywilizację. Orbitowski podkreśla achrześcijańskie traktowanie „Innego”, polegające na patrzeniu na drugiego człowieka jako na środek do osiągnięcia celu.

Tym samym obóz w Imigine staje się raczej zaprzeczeniem jakiejkolwiek miłości bliźniego. Jest to raczej obraz krytyczny – obnażający pustosłowie stojące za realizacją chrześcijańskich przykazań. Janek widzi pewną sztuczność tych zachowań i stąd wynika jego niechęć do spoufalania się z pozostałymi członkami grupy.

Bohater zdaje się pozostawać nie mniej zagubionym w rzeczywistości Imagine, niż czuł się w Warszawie czy Berlinie. Znajduje tu kolejne potwierdzenie fałszywości i niesprawiedliwości świata, jednak trudno stwierdzić, by świadomość ta zmieniała go w jakiś sposób. Odkrycie nieprawdziwości i pretensjonalności ludzkich zachowań nie prowadzi go do żadnych głębszych wniosków, nie oferuje mu również wytłumaczenia dla źródła owego fałszu oraz zła w świecie. Kiedy w Imagine wybuchają zamieszki z udziałem uchodźców, wszystko dzieje się w rytm melodii Johna Lennona[3]. To jeszcze dobitniej obnaża pustkę obozowej rzeczywistości: nie ma nieba, piekła, krajów oraz religii, a więc świat bez podziałów tak naprawdę nie jest możliwy do osiągnięcia, stanowi nigdy niedoścignioną utopię jedności. Chrześcijańska, czy w ogóle metafizyczna, wspólnota okazuje się postulatem utopijnym, niemożliwym do zrealizowania. Program jej stworzenia rozmija się z postmodernistyczną wizją współczesności.

Duchowy i fizyczny exodus Janka zaprowadza go do Lublany. Tym razem widzimy go jako bezdomnego; fragmentaryczna fabuła nie zdradza jednak, jakie wydarzenia doprowadziły bohatera na brudne ulice Słowenii. By mieć szansę na przeżycie, Janek angażuje się w handel narkotykami wśród turystów. Odczuwany żal po stracie syna motywuje bohatera do wychowania chłopca imieniem Marko. Janek tworzy coraz to nowe wizje, projekcje wspólnej przyszłości, która zakłada ochronę chłopca, pomoc mu i wyciągnięcie go z matni półświatka i zezwierzęcenia. Dziecko staje się celem Janka, wydawałoby się, że wreszcie dojrzałym, w pełni świadomym, nieegoistycznym. Jednak przezwyciężenie przez Janka egoizmu jest jedynie pozorem, bowiem pomoc innym, w tym przypadku chłopcu, ma pozwolić mu na osiągnięcie upragnionego spokoju ducha.

W następnej kolejności Janek dociera do Grecji, do której sądził, iż nigdy nie dotrze, skupiając się w życiu na wychowaniu nieplanowanego dziecka zamykającym za nim lata młodości. W kraju będącym kolebką europejskiej kultury bohater próbuje poukładać swoje życie na nowo. Jednak Grecja z doby wielkiego kryzysu gospodarczego w niewielkim tylko stopniu daje w sobie rozpoznać filar zachodniej cywilizacji. Janek po raz kolejny podejmuje niejako próbę zmiany swojej tożsamości. Nie jest on „na swoim miejscu”, nie pasuje do obrazu prowincjonalnej wioski śródziemnomorskiej. Wchodzi niejako w miejsce, jakie wcześniej zajmował mąż Glorii, z którą wdaje się w romans. Orbitowski nie pozostawia złudzeń, co do prób bohatera – nie da się uciec od przeszłości.

W powieści tej Orbitowski sięga do rozlicznych konwencji literackich, toposów oraz figur, chociażby po typowy dla utworów o charakterze dydaktycznym oraz parabolicznym motyw wędrówki. W tym przypadku jest to exodus, a więc wędrówka bohatera zamyka się w kręgu skojarzeń biblijnych. Powraca w powieści figura Eros i Thanatos – zarówno kiedy idzie o punkt, z którego Janek wyrusza ze swoją wędrówką, jak i punkt, do którego dociera. Exodus Orbitowskiego stawia pytanie o źródło Zła w człowieku, a także o możliwość przebaczenia – innym oraz sobie.

W postaci głównego bohatera możemy szukać rysów współczesnego syna marnotrawnego, dostającego od losu (Boga) szansę na życie – w niezależnej, rozwijającej się Polsce, w swoistej Ziemi Obiecanej, która jednak nie satysfakcjonuje go do końca. Retrospekcje Janka wskazują, iż jest on bohaterem „wyczerpanym”, skończonym, wyssanym przez zawłaszczające zwątpienie, marność (starotestamentowe havel z Księgi Koheleta) oraz postmodernizm.

Bohater, widziany jako syn marnotrawny, musi wrócić do swojego domu i tak się też dzieje po epizodzie w Grecji. Po tym, jak niemal ucieka się do zamordowania niewinnego człowieka, którego uznał za odpowiedzialnego śmierci swojego syna, ostatecznie wraca do Polski, kończąc żałobny exodus. Trudno jednak patrzeć na Janka właśnie w ten sposób; otwarta kompozycja powieści problemowej, po którą sięga Orbitowski, zawiesza bowiem możliwość wydania sądu o tym, czy tak jak syn marnotrawny w biblijnej przypowieści, tak i Janek osiągnie wreszcie upragnione odkupienie (chociaż w jego przypadku trudno jest mówić o odkupieniu płynącym od Boga).

Na postać Janka moglibyśmy również patrzeć jako na figurę współczesnego Hioba. Przewijający się w Exodusie motyw niczym nieuzasadnionego zła i cierpienia wydaje się wysuwać na pierwszy plan, przy czym Orbitowski nie próbuje dać tu jednoznacznej odpowiedzi o źródło Zła. Zło po prostu funkcjonuje w planie ziemskim, jest wpisane w egzystencję człowieka, odkąd musiał on opuścić Raj; Orbitowski zdaje się tu raczej przypominać o istnieniu owego Zła. Trudno powiedzieć, by Janek miał chociaż połowę wiary Hioba, jednak niewyartykułowane przez Janka pytanie „Dlaczego?” zdaje się upodabniać go do tejże biblijnej postaci. Nie może jednak zadać tego pytania, będąc jednostką zamkniętą w skomplikowanej rzeczywistości, opartej na negacji jakiegokolwiek idealnego, metafizycznego sensu. W przeciwieństwie do Hioba Janek nie traci wszystkiego, traci tylko (a może aż?) swoje jedyne dziecko, z pozostałych rzeczy sam rezygnuje. Jednakże jego droga wydaje się pokrewna mentalnej wędrówce Hioba, który poszukiwał odpowiedzi na pytanie o zasadność kary za niepopełnioną winę oraz o pozorną niesprawiedliwość Bożych wyroków. Każdy z przystanków drogi Janka na Zachód wskazuje mu na inny aspekt Zła i winy wywodzących się z: egoizmu, płaskości i fałszywości wiary, ślepego zapatrzenia w pieniądz, sięgania po używki czy krzywdzenia innych. Stąd też obrazy wynarodowionych uchodźców (obcych, „Innych”) czy bezdomnych. Janek jest więc kontynuatorem cierpienia Hioba. Ze względu na ograniczoną perspektywę pojmowania (na co też wskazuje nam narracja personalna) nie jest on w stanie obiektywnie spojrzeć na swoje i cudze zachowanie. Orbitowski kładzie tu nacisk na relatywizm ludzkich doświadczeń i niemożliwość przyjęcia perspektywy drugiego człowieka. Drugi człowiek pozostaje jedynie przedmiotem działania, traci swój podmiotowy charakter.

W Exodusie nie da się nie zauważyć również nawiązań do Księgi Koheleta. Ciągle powraca w nim świadomość znikomości świata, jego ulotności oraz tymczasowości; świat Exodusu to również świat paradoksów, będący przestrzenią licznych sprzeczności: z jednej strony śmierć Mikołaja jako koniec – z drugiej śmierć Mikołaja czy Sakisa jako początek, z jednej strony bogactwo Klary i Sophie – z drugiej skrajna nędza bezdomnych z Lublany, z jednej strony silne przekonanie o metafizycznym planie świata w ustach zdegradowanej jednostki (jaką jest chociażby Kos, uważający siebie za kolejnego proroka dealer i bezdomny) – z drugiej wiara traktowana instrumentalnie i pozorność praktyk religijnych Księdza Roberta, na jednym skraju fałszywość pomocy i egoizm wolontariuszy z Imagine – na drugim bezinteresowność wsparcia prostytutki z Lublany. Największy paradoks zdają się ilustrować dwa przeciwne exodusy: Janka z zachodu na wschód (w poszukiwaniu spokoju ducha) oraz uchodźców syryjskich ze wschodu na zachód (w poszukiwaniu dobrobytu). Te dwa przeciwne wektory pokazują, iż owe dwa pragnienia wzajemnie się wykluczają – gdzie panuje dobrobyt, człowiek traci spokój ducha, spokój metafizyczny, gdzie z kolei transcendencja, tam często mamy do czynienia z cierpieniem, które wystawia na próbę siłę naszej wiary.

Tym samym Biblia staje się istotnym odniesieniem dla powieści Orbitowskiego i służy autorowi do skonstruowania swoistej ramy kompozycyjnej. Przyjrzyjmy się bowiem samemu nawiązaniu do biblijnego exodusu – wędrówka Janka stanowi wszak nawiązanie do wyprowadzenia Narodu Wybranego z Egiptu: jest paraboliczną drogą-próbą.

Exodus Orbitowskiego wyraża wyczerpywanie się chrześcijańskiej aksjologii i jednocześnie dowodzi, że konieczne jest jej ocalenie. Orbitowski dokonuje również szerokiej krytyki konsumpcjonizmu oraz postmodernistycznego relatywizmu. Powieść ta nie jest jednak w swej strukturze lub problematyce tekstem, który wnosiłby jakiejkolwiek novum do dyskursu poświęconego wyczerpywaniu się światopoglądu chrześcijańskiego. Wydaje się, że wskazując na upadek wartości chrześcijańskich, degrengoladę grzechu, wyczerpanie się oświeceniowej racjonalności oraz kryzys, z jakim musi się mierzyć kolebka myśli europejskiej, Orbitowski za pomocą nowych przykładów wydarzeń o charakterze globalnym i uniwersalnym wskazuje na to, co już zostało powiedziane przez wcześniejszych pisarzy czy filozofów, takich jak Michel Foucault (który zauważał, iż wraz z upływem czasu zmieniają się kulturowe uwarunkowania interpretacji i wartościowania)[4].

Mimo to Exodus pozostaje jedną z istotniejszych powieści Orbitowskiego podejmujących problematykę wyznaniową. Ważna kontekstowo wydaje się inna z jego książek – Kult – w której zawarł odmalowany z dużą wrażliwością obraz wspólnoty religijnej. Autor nawiązał w powieści do autentycznej historii objawień maryjnych, które miały miejsce w Oławie w latach 80. XX wieku. Na tle społeczno-obyczajowym rzeczywistości PRL-u sytuuje dyskurs związany z kwestiami wiary. Poprzez ciekawy zabieg narracyjny – wykorzystanie na przestrzeni całej powieści monologu wypowiedzianego – portretuje od wewnątrz nie tylko członków kultu religijnego, lecz również społeczeństwo sprzed doby transformacji ustrojowej. Podobnie jak w Exodusie odniesienia religijne stają się dla niego ważnym podłożem do dalszych rozważań nad problemami natury społecznej. W Exodusie odniesienia biblijne pozostawały jednak w sferze głębokich aluzji, nie zawsze ujawniając się w wydarzeniach fabularnych, z kolei kwestie religijne stanowiły istotne pole nawiązań, nadających utworowi i historii Janka charakter paraboliczny (wzmożonym jeszcze przez motyw wędrówki). Z kolei w przypadku Kultu religia i związane z nią zagadnienia wyznaniowe pozostają jednym z głównych tematów podejmowanych w obrębie powieści. Warto jeszcze wspomnieć o pojawiającym się w jednym z wcześniejszych opowiadań Orbitowskiego wątku komercjalizacji chrześcijaństwa. W Amerykańskim horrorze ze zbioru Rękopis znaleziony w gardle (2014) pisarz, podobnie jak w Exodusie, konfrontuje ze sobą dwie wizje: metafizyczną, związaną z kwestiami wiary, oraz laicką, rzeczywistość amerykańskiego snu. Polonijna parafia, na którą trafia bohater, daleko odbiega od wyobrażeń o religijnej wspólnocie. W opowiadaniu pojawiają się również elementy grozy, konwencji horroru, które pozwalają Orbitowskiemu na uzyskanie wrażenia metafizycznej dziwności świata, jego niepoznawalności i niezrozumiałości, nieprawdopodobności i irracjonalności. Przywołanie opowiadania pozwala na wskazanie pewnej drogi ewolucyjnej pisarza. Poczynając więc od Amerykańskiego horroru, a zmierzając w kierunku Kultu, Orbitowski odszedł od pierwotnego łączenia elementów nadprzyrodzonych z motywem wiary, zastępując je rozbudowanym tłem społecznym. Od dominacji dziwności i fantastyki (od której Orbitowski zaczynał swą karierę pisarską) zmierza on ku ujmowaniu problematyki społecznej w materii powieściowej z wykorzystaniem rozległych narzędzi kreacji literackiej, zdobytych podczas doświadczeń na gruncie literatury fantastycznej. Tym samym analiza obecności wątków biblijnych (a szerzej religijnych) pozwala na zaobserwowanie pewnych przekształceń w twórczości Orbitowskiego.

 

Autor: Kinga Wyskiel

 

Bibliografia:

[1] A. Fulińska, Dlaczego literatura popularna jest popularna?, „Teksty Drugie” 2003, nr 4 s. 65.

[2] J. Sobolewska, Recenzja książki: Łukasz Orbitowski, „Exodus”, 27 listopad 2017, źródło: https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kultura/ksiazki/1727942,1,recenzja-ksiazki-lukasz-orbitowski-exodus.read (data dostępu: 22.06.2020 09:34).

[3] Imagine there’s no heaven / It’s easy if you try / No hell below us / Above us only sky / Imagine all the people / Living for today / Aha-ah / Imagine there’s no countries / It isn’t hard to do / Nothing to kill or die for / And no religion too

[4] R. Rorty, Filozofia jako zwierciadło natury, tłum. M. Szczubiałka, Warszawa 1994, s. 362.

Komentarze