15. edycja Lubelskiego Festiwalu Filmowego

Lubelski Festiwal Filmowy jest jednym z najstarszych polskich festiwali kina niezależnego o zasięgu międzynarodowym. Kiedy w 2007 roku odbyła się pierwsza edycja wydarzenia, nic nie zapowiadało, iż zdobędzie ono tak duży rozgłos i z jednorazowego happeningu artystycznego przerodzi się w festiwal. A jednak – zapoczątkowany przez Macieja Misztala oraz Andrzeja Rusina projekt, znany początkowo pod nazwą Międzynarodowy Festiwal Filmowy Złote Mrówkojady, cieszy się dziś ogromną sympatią wśród (nie tylko lubelskich) widzów.

logo Lubelskiego Festiwalu Filmowego


Projekt w swym założeniu miał parodiować ideę wszelkich gal wręczenia nagród filmowych, na których w dominującej części uwaga koncentruje się na gwiazdach i celebrytach, nie zaś na tym, co w owych wydarzeniach powinno znajdować się na pierwszym miejscu – właśnie na filmach. Wydaje się więc, iż w sam festiwal od początku było wpisane płynięcie pod prąd oraz sprzeciw wobec nadmiernej komercjalizacji kina. Warto również wspomnieć, że z biegiem czasu i kolejnymi edycjami Lubelski Festiwal Filmowy stopniowo rozszerzał swój zasięg. W pierwszej edycji prezentowano filmy krótkometrażowe regionalnych twórców, druga – zdobyła już zasięg ogólnopolski, przekształcając się w prawdziwy konkurs, natomiast trzecia edycja, w ramach której LFF razem z dwoma innymi lubelskimi festiwalami filmowymi – Międzynarodowym Festiwalem Młodego Kina Pełny Metraż oraz Filmami Dobrze Zakręconymi – został włączony w projekt Filmowy Lublin, nadała już festiwalowi charakter międzynarodowy.





Od 2015 roku LFF jest największą imprezą filmową organizowaną w Lublinie. Obecnie oprócz projekcji filmów krótkometrażowych prezentowane są na nim seanse filmów pełnometrażowych, a także organizowane są liczne wydarzenia towarzyszące, takie jak chociażby warsztaty czy występy teatralne. I co również jest istotne – LFF to wydarzenie, które łączy koneserów kina niezależnego, jego twórców i osoby, które dopiero rozpoczynają swoją przygodę z tego rodzaju sztuką filmową.

Tegoroczna edycja wydaje się być dla Lubelskiego Festiwalu Filmowego szczególna z dwóch względów. Po pierwsze, jest to jubileuszowa, bo 15. już, edycja festiwalu, ma więc charakter szczególny oraz skłania do pewnych podsumowań i snucia prognoz. Po drugie natomiast – jest to pierwsza, chciałoby się nad wyrost powiedzieć, postpandemiczna edycja LFF-u. Ta zeszłoroczna została zrealizowana jedynie w formie zdalnej ze względu na panującą sytuację epidemiologiczną. W tym roku organizatorzy liczyli na to, że festiwal uda się zrealizować w formie stacjonarnej, online przeprowadzając jedynie warsztaty. I chociaż oddech kolejnej fali pandemii było czuć na plecach, LFF odbył się w realu. Wydaje się, że przeprowadzenie festiwalu w tej właśnie formie było ważne nie tylko dla organizatorów, ale również dla widzów. Bo kiedy każdy z nas miał z tyłu głowy widmo powrotu przed ekrany komputerów i zapośredniczonego udziału, radość z możliwości czynnego uczestnictwa w wydarzeniu rośnie niepomiernie.

Tradycyjnie już Lubelski Festiwal Filmowy odbył się w listopadzie, tym razem trwał on od 19 do 27 listopada. W trakcie tych intensywnych dziewięciu dni sztuki filmowej można było zobaczyć wiele filmów krótkometrażowych oraz pełnometrażowych.

Zacznijmy od pokazów filmów krótkometrażowych Fokus. W tym roku został on podzielony na siedem modułów – animacja, temat, pomysł, emocje, eksperyment, dokument, dzieci. W każdym z modułów zwrócono uwagę na nieco inne aspekty prezentowanych filmów. W Fokus: animacja zaskakuje dobór technik i estetyki do prezentowanych treści i przedstawianych narracji; w temacie – najważniejszy jest właśnie podejmowany problem, treść filmu i sposób, w jaki temat ten zostaje zaprezentowany; pomysł – jest miejscem dla filmów, które zaskakują i treścią, i formą, przy wykorzystaniu znanych konwencji filmowych opowiadają o problemach na pozór zupełnie niepasujących do tonacji, w której zostały umieszczone; emocje – to blok filmów, które chwytają za serce, gardło lub wywołują śmiech, najważniejsze jest ich oddziaływanie na widza i skłanianie do refleksji; eksperyment – to miejsce dla filmów, których twórcom zależy na ujęciu jakiegoś tematu w niekonwencjonalny sposób, w niekonwencjonalnej formie, często łamiąc przy tym schematy, zaprzeczając logice, dzięki czemu można spojrzeć na pewne sprawy z zupełnie innej perspektywy; w dokumencie – najważniejsze jest dogłębne zbadanie danego problemu, jego dokładne przedstawienie z reporterską werwą; dzieci – to blok konkursowy stworzony z myślą o najmłodszych widzach.

W ramach konkursu filmów krótkometrażowych, w mojej opinii, na szczególną uwagę zasługują dwa utwory. Pierwszym z nich jest Misiaczek w reżyserii Nicolasa Birkenstocka; w zaskakujący sposób przedstawia on historię nastoletniej dziewczynki, która po śmierci ojca zaczyna lunatykować. Historia bohaterki wzbudza w widzach emocje przede wszystkim dlatego, że jest ciekawą kompilacją wątków obyczajowych (adolescencja, śmierć, kłopoty i wyzwania w środowisku szkolnym) z konwencją filmów o zjawiskach paranormalnych. Kibicujemy Misiaczkowi nie tylko dla tego, że jest postacią budzącą sympatię, lecz także dlatego, że razem z nią chcemy rozwiązać zagadkę jej nocnych podróży.





Drugi film to Empiryk, którego reżyserem jest Ioana Țurcan. Stanowi on dojmującą opowieść o sytuacji kobiet robotnic w komunistycznej Rumunii. Główną bohaterką jest Aleksandra, która pracuje w fabryce włókienniczej. Ze względu na obowiązujący dekret antyaborcyjny wszystkie robotnice są poddawane comiesięcznym badaniom ginekologicznym, które mają pozwolić na kontrolę urodzeń i przeciwdziałanie usuwaniu ciąż. Historia Aleksandry okazuje się niesamowicie aktualna po zeszłorocznych protestach, które odbyły się w Polsce w związku z zaostrzeniem prawa aborcyjnego. Empiryk nie tylko daje do myślenia, ale także napawa lękiem o granice prywatności i o to, do czego gotowa jest posunąć się władza względem swoich obywatelek i obywateli.

Oprócz konkursu filmów krótkometrażowych widzowie mogli również wziąć udział w blokach tematycznych krótkiego metrażu. Warto wymienić owe bloki z nazwy: Krótko o covid-19, Kryzys męskości?, Rodzinne sprawy, Na progu dorosłości, Animowany świat, Być kobietą, Zoom na migracje, Życie po śmierci, Świat w offie, Rodzina o rodzinie, Świat kobiet, To właśnie młodość, Offowe oblicza pracy. Już same tytuły zwracają uwagę na najważniejsze tematy, jakie zostały poruszone w filmach. Są to: kondycja świata i ludzkości w czasie pandemii i po niej, problem migracji i wyobcowania, zagadnienie różnic kulturowych, praca, opozycja młodość-starość i różne oblicza jednej, jak i drugiej strony, opozycja kobiecość-męskość, rodzina, dorosłość oraz śmierć. Pokazuje to, iż wybrane przez organizatorów filmy opowiadają o najważniejszym aspektach życia, zwracają uwagę na problemy zawsze aktualne, często przez nas niezauważane, a także na kwestie, z którymi musimy zmagać się na co dzień, chcąc tego czy nie.

Tu chciałabym znów zwrócić uwagę na dwa tytuły, które zasługują według mnie na kilka słów komentarza. Pierwszy to duński film Z ręką na sercu w reżyserii Nikolaja Storgaarda Mortensena wyświetlony w ramach bloku Być kobietą. Przedstawia on historię małej Hanny i jej dużo starszego brata Ivana. Film zwraca uwagę przede wszystkim na więź łączącą brata i siostrę, ale także na kontrast między pełnym zabaw światem dziecka a zdominowanym przez kryzysy i konieczność podejmowania ważnych decyzji światem dorosłych. Chciałabym jednak przyjrzeć się temu filmowi przez pryzmat tytułu bloku, w jakim został zaprezentowany. Mała Hanna jest także małą kobietą, którą życie zdążyło już nauczyć, że mężczyźni zawsze odchodzą. Uderza tu brak ojca, nie ma też drugiego starszego brata, z którego śmiercią muszą zmierzyć się Hanna, Ivan oraz ich matka. Kiedy więc Ivan również postanawia opuścić rodzinny dom, nie dziwi, że dziewczynka z całej siły, wykorzystując wszelkie pokłady dziecięcego sprytu, stara się udaremnić mu wyjazd. Film ten nie tylko wywołuje uśmiech, ale i łzy. Jest to słodko-gorzki komentarz zarówno do relacji rodzinnych, jak i damsko-męskich.

Drugi to włoski film Zima w reżyserii Giulio Mastromauro zaprezentowany w bloku Życie po śmierci. Podobnie jak w wyżej wspomnianym Z ręką na sercu mamy tu do czynienia z dziecięcym bohaterem. Tym razem jest to grecki chłopiec Timo, którego rodzina prowadzi wesołe miasteczko. Trwa zima, która na zawsze wyryje się w pamięci chłopca. Kiedy umiera jego matka, ojciec znajduje się na skraju załamania, a mały Timo staje się niemal niewidzialny. Jak ze śmiercią rodzica ma poradzić sobie dziecko? Jak ma ją przepracować? Jak zracjonalizować? Oto pytania, jakie przed widzem stawia Zima. Nie daje jednak jednoznacznych odpowiedzi. Wydaje się, że jedyna szansa w rodzinie, jednak i ta droga staje pod znakiem zapytania, gdy dla ojca Timo istotniejszym okazuje się otworzenie wesołego miasteczka. Dla dorosłego ważne staje się więc określone działanie, które może oddalić widmo bezbrzeżnego smutku. Dla dziecka – ważna jest z kolei bliskość i wsparcie, którego znikąd nie jest w stanie otrzymać. Film ten przypomina nam, że istnieje kolosalna różnica między tym, jak z tragediami radzą sobie dzieci, a jak dorośli.





Poza pokazami bloków tematycznych oraz konkursem Fokus: krótki metraż w ramach festiwalu zaprezentowano również filmy pełnometrażowe. W ramach Fokus: pełny metraż widzowie mogli zobaczyć takie filmy jak: Moje wspaniałe życie (reż. Łukasz Grzegorzek), Bliscy (reż. Grzegorz Jaroszuk), Isak (reż. Jurgis Matulevičius), Areszt (reż. Andrei Cohn), Dzikie korzenie (reż. Hajni Kis). Warto również wspomnieć o pokazach specjalnych, w ramach których zaprezentowano klasykę łotewskiego kina – zarówno filmy krótkometrażowe (np. Białe dzwonki – reż. Ivars Kraulitis czy Motocyklowe lato – reż. Uldis Brauns), jak i długometrażowe (np. Cztery białe koszule – reż. Rolands Kalnins). Pokazom tym towarzyszyły spotkania z reżyserami oraz panele dyskusyjne.

W tym roku w związku z obchodami Roku Stanisława Lema festiwal został ponadto wzbogacony o specjalny cykl filmów krótkometrażowych inspirowanych twórczością pisarza-futurysty, a także filmy pełnego metrażu na podstawie jego największych dzieł. W ramach panelu Lemacje zaprezentowano kilka filmów krótkometrażowych na podstawie tekstów autora Solaris, m.in. Maszynę Turla (reż. Jerzy Zitzman), Golema (reż. Patrick McCue, Tobias Wiesner), Maskę (reż. Stephen Quay, Timothy Quay). Wśród filmów pełnometrażowych znalazły się chociażby Głos Pana (reż. György Pálfi) czy Solaris (reż. Andriej Tarkowski). Nie zabrakło również wydarzeń o charakterze teatralnym – mam tu na myśli czytanie performatywne Kongresu futurologicznego w reżyserii Daniela Adamczyka oraz Macieja Gorczyńskiego i w wykonaniu Jarosława Tomicy oraz Michała Jóźwika. Wydarzenia te były gratką przede wszystkim dla fanów twórczości Stanisława Lema, takich jak ja. Przypomniały one o niezwykłej wizualności i nowoczesności obrazów tworzonych przez pisarza, a także pozwoliły spojrzeć na Lema jako na przede wszystkim futurologa, którego wizje nie wyczerpują się w ramach jednego medium, stanowczo wykraczają poza słowo pisane.

Na koniec jeszcze warto wspomnieć co nieco o przeprowadzonych online warsztatach, a także prelekcjach twórców i dyskusjach z udziałem gości specjalnych. Dla tych, którzy pragną zgłębić sztukę filmową od praktycznej strony, przygotowano warsztaty dotyczące funkcji i znaczenia zdjęć w filmach fabularnych Andrzeja Munka oraz zajęcia dziennikarskie pod hasłem „Rozpisz się” przeznaczone dla osób, które chcą rozwijać swój warsztat recenzencki. Bardzo ciekawa okazała się również dyskusja zatytułowana „Czy konstytucja jest fotogeniczna?” transmitowana na facebookowym fanpage’u LFF-u, w której udział wzięli tacy teoretycy filmu jak: dr Radosław Bomba, dr Michał Bobrowski, dr Olga Bobrowska, prof. UMCS dr hab. Rafał Szczerbakiewicz, dr Denis Viren oraz dr Arkadiusz Więch. Rozmowa krążyła wokół problemu przedstawienia historii polskiej w różnych dziełach, czy to filmowych, czy w komiksie lub grach wideo, a więc w tych mediach, które zdają się dominujące zwłaszcza współcześnie oraz kładą ogromny nacisk na wizualną stronę opowiadanej narracji. Na wspomnianym już fanpage’u opublikowane zostały także zapisy wywiadów przeprowadzonych z twórcami prezentowanych filmów. Wszystkie te wydarzenia zwracają uwagę na dialogową formułę całego festiwalu – ma on łączyć, dawać możliwość nie tylko zobaczenia ciekawego filmu, lecz również stanowić zaproszenie do dyskusji oraz głębszej refleksji nad kinematografią.

Lubelski Festiwal Filmowy to nie tylko święto kina, ale również święto otwartości na inne kultury, związane z nimi inne poczucie humoru, czy na inny sposób patrzenia na znane nam zjawiska, a także święto różnorodności form i tematów. Tym bardziej zachęca to do udziału w festiwalu, który oferuje nie tylko możliwość zapoznania się ze sporym kawałkiem dobrego kina, ale również do udziału w inspirujących spotkaniach i rozmowach. A to wszystko całkowicie za darmo – wystarczy więc jedynie odrobina wolnego czasu, chęci i otwartości.


autor: Kinga Wyskiel

Komentarze