O Obsoletkach Justyny Bargielskiej słów kilka
Narratorem Obsoletek jest kobieta – trudno podać dokładne
informacje na jej temat, ale z lektury można się dowiedzieć, że jest ona matką,
która doświadczyła ważnego, traumatycznego dla kobiet wydarzenia, jakim jest
poronienie. Na co dzień bohaterka zajmuje się fotografowaniem zdjęć martwych
dzieci oraz organizowaniem specjalnych spotkań dla ich rodziców – te symboliczne
gesty mają stanowić swego rodzaju rytuał pożegnania oraz pogodzenia z
poniesioną stratą. Choć wspomniana działalność może sprawiać wrażenie
nieracjonalnej, dziwnej czy wręcz kontrowersyjnej, warto mieć na uwadze, że
wszystko to ma na celu zapewnienie rodzicom ulgi; bądź co bądź temat utraconego
dziecka jest nie tyle niepodejmowany we współczesnym dyskursie, ile piętnuje
się go łatką tabu i określa się go mianem obrazoburczego. Tym samym rodzice,
którzy doświadczyli wspomnianego przeżycia, zostają zostawieni sami sobie.
Kobiecość jest nie tylko ważnym, ale wręcz konstytutywnym czynnikiem warunkującym sposób przedstawienia rzeczywistości w zbiorze Bargielskiej. Autorka sama poroniła dziecko, a Obsoletki miały stanowić dla niej sposób na wyrażenie bólu – zarówno bólu utraty, jak i bólu niezrozumienia ze strony społeczeństwa; przeplatany wątkami autobiograficznymi krótki, niespełna 100-stronicowy tomik można interpretować jako terapię, ale nie tylko dla samej Bargielskiej, ale dla każdej kobiety, która zmierzyła się z tym problemem.
Pierwiastek kobiecy uwidacznia się w zasadzie w
każdym opowiadaniu zawartym w zbiorze; ponadto właściwszym byłoby mówienie o
kobiecej perspektywie opisywanych relacji. Tomik otwiera opowiadanie, w którym
czytelnik dowiaduje się, że narratorka urodziła martwe dziecko; informacja ta
sama w sobie stanowi już pierwszy wstrząs. Na kolejnych stronach mowa jest między
innymi o dziecku, które przechrzczono mianem „wątróbki”, matce, która urodziła
dwoje dzieci z głową i jedno bez głowy, oraz młodej dziewczynie, która nie
mogła zrozumieć, że jej organizm może wchłonąć nienarodzone dziecko. Co jednak
ważniejsze obraz zrozpaczonej matki zostaje pokazany jedynie sporadycznie,
przeważają zaś takie sposoby przedstawienia, jakie wymieniono powyżej. Autorka
pokazuje tym samym, że o doświadczeniu utraty dziecka można mówić w nieszablonowy
sposób; sposób, który zdoła nie tyle złagodzić, ile pokonać żałobę.
Bargielska staje również naprzeciw tradycyjnemu
wizerunku kobiety-matki w polskim społeczeństwie, odzwierciedleniem którego
jest postać Matki Bożej. Zgodnie z nim kobiety powinny pokornie znosić swoje
straty i niczego po sobie nie pokazywać. Tym samym odebrano im prawo do żałoby,
a co za tym idzie – prawo do typowo ludzkiej reakcji, która nie powinna być dla
nikogo niczym nadzwyczajnym ani tym bardziej niestosownym. W konfrontacji z
nieprzychylną kobietom rzeczywistością autorka sięga po ciekawy inwentarz
środków – zamiast opisywać ją z perspektywy kogoś, kto jest osaczony, po prostu
ją wyśmiewa, kreuje w taki sposób, że czytelnikowi jawi się ona jako śmieszna. Można
rzec, że jak absurdalna są realia życia, w których kobiety muszą funkcjonować,
tak samo absurdalne jest ujęcie, jakie zastosowała Bargielska.
Wagę kobiecości można również dostrzec jeszcze przed
zapoznaniem się z treścią zbioru, a konkretniej po samym tytule zbioru.
„Obsoletki” to w wolnym tłumaczeniu ‘kobiety rodzące martwe dzieci’. Nie będzie
niczym kontrowersyjnym, jeśli się stwierdzi, że takie kobiety są inaczej
postrzegane w ogólnie pojętym społeczeństwie. Z jednej strony pojawia się
zarzut niespełnienia swojej życiowej funkcji, z drugiej zaś występuje dramat
kogoś, kto mógł wydać na świat nowe życie, a kto (z różnych przyczyn) temu nie podołał.
I choć takie przeżycie nie musiało równać się całkowitemu zaprzepaszczeniu
przyszłego macierzyństwa (bowiem wiele kobiet mimo poronienia rodzi później
dzieci), to przez wzgląd na samo omawiane przeżycie zostają one postawione
niejako z boku – jako te, które naznaczyła tak wielka krzywda. Tym samym
pierwiastek kobiecy w znacznym stopniu warunkuje odbiór Obsoletek, które
są niejako apelem od kobiet, ale niekoniecznie dla samych kobiet. Szansę na
dotąd niespotykane zderzenie się z problematyką poronienia zyskują bowiem
mężczyźni, którzy wcześniej mogli do końca nie pojmować wagi tej sprawy, a
którzy mają okazję zrozumieć, co może czuć tak potraktowana przez życie
kobieta.
Najważniejszym z mężczyzn, który pojawia się w Obsoletkach,
jest mąż narratorki. Pojawia się on już w rozpoczynającym zbiór opowiadaniu i pełni
rolę pośrednika między lekarzem a swoją żoną – tłumaczy jej odpowiedzi, które
lekarzowi jawią się jako niedorzeczne (mimo że w całej śmieszności tej sytuacji
są one jak najbardziej prawdziwe). O ile jednak mąż narratorki zdaje się przynajmniej
w niewielkim stopniu bliski jej perspektywie, o tyle pozostałych mężczyzn
wykreowano jakby na zupełnie inne istotny – różnica w postrzeganiu świata
(tutaj: podejścia do utraty dziecka) między kobietami a mężczyznami jest na
tyle duża, że trudno postrzegać jednych i drugich za przedstawicieli tego
samego gatunku. Poza tym stanowią oni raczej tło dla opowiadanych wydarzeń –
mimo że pojawiają się oni stosunkowo często, to w całym zbiorze dominują
właśnie kobiety. Poza tym Bargielska stosuje pierwiastek męski do swego rodzaju
zabawy mającej na celu pokazać śmieszność relacji damsko-męskich, w tym na tle
fantazji seksualnych kobiet (m.in. wspomnienie o zdradzie męża z Bondem czy
pociągu seksualnego do byłego partnera swojej siostry).
Mimo że opowiadania Bargielskiej przedstawiają
wydarzenia, które jak najbardziej można określić mianem realistycznych, to
przez wzgląd na sam sposób ich przedstawienia nie da się do końca potraktować
całego zbioru jako opowieści realistycznej. Utrudnia to w głównej mierze
pierwszoosobowa narracja, która nadaje wszystkim opowiadanym wydarzeniom
charakter subiektywny; poza tym czytelnik nie ma możliwości dowiedzenia się,
czy relacje bohaterki są zgodne z faktycznymi wydarzeniami, czy też zostały
dostosowane do jej potrzeb. Należy przy tym zaznaczyć, iż temat podjęty przez
Bargielską i wszystkie pomniejsze wątki z nim związane wybrzmiałyby znacznie
inaczej, gdyby chcieć je przedstawić przy pomocy wszechwiedzącego, ale
nieoceniającego obserwatora. To właśnie pierwszoosobowa narracja sprawia, że
podjęty przez autorkę temat z jednej strony oburza, z drugiej zaś uwidacznia
się w całym swoim skomplikowaniu. Jednym z zabiegów, za pomocą których
Bargielska zniekształca przedstawianą rzeczywistość, jest wszechobecna groteska.
Sprawia ona, że realia zdają się momentami komiczne, a czasami ocierają się
wręcz o kicz. Wiele z pojawiających się wątków trudno zresztą traktować jako
realistyczne (m.in. sen o byciu Matką Boską). Tym samym łatwiej byłoby określić
Obsoletki nie jako opowieścią realistyczną, ale esejem, w którym autorka
w wygodny sobie sposób przedstawia pewną życiową prawdę.
Bargielska – poetka, która za sprawą Obsoletek
zadebiutowała na gruncie prozy – mogłaby uczynić tematem swoich następnych
utworów kwestie kobiece, które do tej pory nie znalazły szerszego rozgłosu, nie
zostały w odpowiedni sposób przedstawione lub z różnych przyczyn nie zostały do
tej pory podjęte. Mam tu na myśli m.in. tradycyjną rolę kobiety w rodzinie i
społeczeństwie (promowaną tak przez stronnictwa konserwatywne, jak i przez wspólnoty
wyznaniowe), aborcję (prawa do niej, ale również skutki z niech wynikające)
oraz różnice w seksualności kobiet i mężczyzn. Wydaje się, że autorka taka jak
Bargielska mogłaby stanowić cenny glos w dyskusji na temat kobiet. Dyskusji, w
której może pojawić się wiele niewygodnych dla wielu wątków, jednak
wymagających szerszego omówienia. Wydając Obsoletki, autorka pokazała,
że można podjąć się zagadnienia trudnego – nie po to, żeby oburzyć, ale by przedstawić
problem będący dla dużej części społeczeństwa jednym z najtrudniejszych
życiowych przeżyć.
autor: Damian Szandecki
Komentarze
Prześlij komentarz