Nowoczesna natura poezji
Miasto wyśrubowało się w ziemię
pięściami walczącego marzenia[1]
Program
poetycki Awangardy Krakowskiej sformułowany przez Tadeusza Peipera był
przykładem całkowicie oryginalnej a zarazem kompletnej propozycji teorii poezji.
Został on sformułowany na łamach pisma „Zwrotnica”. Peiper wyszedł w nim od
krytyki wszystkich estetyk awangardowych, uważając między innymi, iż polski
futuryzm jest przykładem źle pojętej sztuki awangardowej. Przyznawał, iż
futuryści odegrali pewną istotną rolę w przodowaniu w sztuce nowym ideom i
zaznajomili polską publiczność z nowym pojmowaniem sztuki. Zgadzał się także z
futurystami w tym, iż sztuka jest tworzeniem rzeczy nowych. Jednakże futurystyczny
postulat słów na wolności był w przekonaniu Peipera czymś zgoła niedorzecznym,
ponieważ tylko składnia może być terenem zdobyczy poetyckich. Nie było więc
według niego nowoczesnego wiersza bez logiki, doskonałego zorganizowania.
Konstruktywizm zakładał bowiem, iż dogmatem tworzenia jest racjonalizm. Z racji
na to, iż nowoczesność jest skomplikowana, również i utwór poetycki musi być
skomplikowany (lecz wciąż zgodny z logiką). Stąd też wiersz skomplikowany
niczym nowoczesność nie sytuował się daleko od nowoczesnego miasta, maszyn, czy
masowego społeczeństwa.
Swe podstawowe postulaty dotyczące nowoczesnej
poezji sformułował Peiper w manifeście Miasto, masa, maszyna (r. 1923). „3xM”
stanowi próbę odpowiedzi na pytanie o to, czym powinna być poezja w nowoczesnym
społeczeństwie. Miasto, masa i maszyna nie stanowią jednak jedynych
zainteresowań poezji I Awangardy. W tych hasłach nie da się więc zmieścić
całego programu konstruktywistów.
Pisząc o mieście, Peiper nakreślił
historię miasta, w której zauważył, iż dopiero w XIX wieku miasto zdobyło prawo
obecności w sztuce. Wcześniej natomiast miasta w sztuce prawie nie było. Przedstawił
quasi-analizę historyczno-socjologiczną, udowadniając, iż nieobecność miasta w
sztuce wynika z tego, że mecenasami sztuki oraz jej odbiorcami były dotąd warstwy
niezwiązane z miastem (znaczenie mieli szlachcice oraz środowisko dworskie).
Peiper powiadał, iż właściwie do II połowy XIX wieku ludzie nie dostrzegali
nowatorskiej natury miasta. Wysnuwał przy tym argumenty takie jak to, iż oko
ludzkie z początku nie było dostosowane do oglądania zamkniętych przestrzeni. Zdolność
tą osiągnęło dopiero w procesie ewolucji. Człowiek mógł dotąd percypować jedynie
przestrzeń otwartą, jaką była przestrzeń wiejska. Początkowo ludzie mieli
więcej do czynienia z naturą niż kulturą i techniką, stąd narzędzia wzroku
nieprzywykłe były do oglądu miast. Miasto nie stanowiło dla ludzi przedmiotu
estetycznego. Ponadto Peiper zauważał, że kiedy ludzie konfrontują nowo
powstający budynek z budynkami zabytkowymi, to właśnie raczej obiektom
zabytkowym, starszym, przyznają oni wartość piękna. Dopiero po latach
nowopowstały budynek uznany zostanie za przedmiot sztuki architektonicznej.
Przełom w spojrzeniu na miasto postępował
od II połowy XIX wieku, a w pełni zaznaczył się w wieku XX. Sztuka w tym czasie
stała się udziałem klasy średniej: wpływ na nią zaczęły mieć burżuazja i
mieszczaństwo. W związku z tym powstawać zaczęły nowe kanony jej piękna. Peiper
nie twierdził więc, iż miasto ma być głównym tematem poezji; mówił natomiast,
że miasto ma taką samą naturę jak poezja. Nowoczesne miasto jest według niego
świadomie planowaną i realizowaną przestrzenią. Poeta odwoływał się w tym
miejscu do architektury funkcjonalistycznej. Zwracał uwagę, iż to w wieku XX
miasto przestało rozrastać się w sposób chaotyczny i zaczęło mieć swoją strefę
centralną i peryferyjną, dzielnice mieszkaniowe, przemysłowe czy wypoczynkowe.
A zatem widział w nim Peiper piękno wynikające z planowania. Poezja w jego
odczuciu powinna być taka jak miasto, a miasto takie jak poezja. Rysował więc
wyraźną paralelę pomiędzy organizmem miasta i organizmem wiersza – tak samo
planowanymi i realizowanymi. Wszystko w nich powinno mieć swoje miejsce, stąd
też nie ma w nich miejsca na przypadkowość.
Kiedy z kolei Peiper używał określenia „masa”
nie używał go w znaczeniu pejoratywnym, lecz było ono rodzajem substytutu dla
pojęcia społeczeństwa masowego, a więc nowoczesnego. Poezja w odczuciu autora
nie powinna lękać się tego społeczeństwa. W nowoczesnym świecie, każdy człowiek
znajduje swoje miejsce. Związki między ludźmi w społeczności masowej (z racji
na to, iż liczba ludności jest coraz większa) stają się coraz bardziej odległe.
Jednak nie są one przez to mniej ścisłe, a wręcz przeciwnie. W mniemaniu
Peipera to, że ludzie siebie nie znają, nie znaczy, że od siebie nie zależą. Piękno
masowego społeczeństwa polega na tym, iż związki między ludźmi, chociaż są
coraz mniej oczywiste, to jednak coraz bardziej się zacieśniają. Tak też, w
przekonaniu Peipera, powinno być w wierszu: związki pomiędzy jego elementami
mają być prawie niedostrzegalne, ale przy tym ścisłe i sfunkcjonalizowane.
Twórczość konstruktywistów, w przekonaniu
Peipera, różniła się od programu futurystów tym, iż maszyna nie miała stanowić
dla nich przedmiotu kultu. Nie musiała ona być tematem w sztuce, podobnie jak
miasto czy masa. Maszyna była za to narzędziem, dzięki któremu sztuka mogła
funkcjonować w bardziej różnorodny sposób. Peiper podawał przy tym przykład:
kiedyś, nie można było wykorzystać możliwości maszyny, w związku z czym
rzeźbiarze skazani byli na statyczne eksponowanie swoich dzieł – w momencie
pojawienia się maszyny można wykorzystać ją do tego, by rzeźba obracała się
wokół własnej osi. Pozwala to artyście na osiągnięcie dynamicznego aspektu
dzieła, a odbiorca dzieła percypuje je w odmienny, performatywny sposób.
Maszyna nie ma być więc pomysłem, tematem dla sztuki, lecz jej sługą,
narzędziem.
Miasto, masa oraz maszyna stanowią
elementy rzeczywistości nowoczesnej, które według Peipera funkcjonują tak jak doskonała
awangardowa poezja. A więc w manifeście tym objaśniał per analogiam jaka
ma być natura sztuki.
Obok Peipera jednym z przedstawicieli I
Awangardy a zarazem kontynuatorem jego myśli był Julian Przyboś. W jednym ze
swoich manifestów Człowiek nad przyrodą, wskazywał on podobnie do Peipera na
wyższość człowieka nad naturą, a także jej podporządkowanie kulturze. Przyrodę
nieodzownie łączył on z czasami barbarzyńskimi, pierwotnymi zapędami człowieka.
W wielbieniu przyrody upatrywał słabości, uległości człowieka. Odrzucał tym
samym sentymentalny paradygmat człowieka pierwotnego zapoczątkowany przez J.J. Rousseau.
Przyboś wyrażał również wiarę w wyższość sztuki i kreacyjnej mocy artysty nad
naturą, w czym można doszukiwać się romantycznych trawestacji[2]. Jest w tym jednak przede
wszystkim wyraz siły nowoczesnej poezji, która stworzy nową przyrodę. Przyboś
mówi więc o mechanizmie odbicia: przyroda (która przestała być atrakcyjną i zdążyła
się postarzeć) odchodzi do lamusa, ustępując miejsca nowoczesnej przyrodzie
miast i cywilizacji. Środowiskiem naturalnym dla człowieka jest nowoczesne
miasto, będące również przestrzenią sztuki.
Współcześnie, w dobie zmian klimatycznych,
Przybosiowe kategorie możemy interpretować jako wyraz wiary w potęgę człowieka
i jego dominację nad naturą oraz wyzysk względem przyrody. Można powiedzieć, iż
owe XX-wieczne tezy są właściwe również człowiekowi w epoce antropocenu[3], w której intensywne
interwencje ludzi w naturę powodują nieodwracalne straty i wpływają na silną
destabilizację klimatu. Teoretyczne hasła Przybosia stanowią credo
współczesnego antropocenicznego wyzysku przyrody.
autor: Kinga Wyskiel
[1] T. Peiper, Miasto, [w:] Pisma
wybrane, oprac. S. Jaworski, Wrocław 1979, s. 270
[2] B. Łazińska, Przyboś i
romantycy, Warszawa 2002.
[3] E. Bieńczyk, Dyskursy
antropocenu a marazm środowiskowy początków XXI wieku, „Zeszyty Naukowe
Politechniki Śląskiej” 2017, Seria: Organizacja i Zarządzanie z. 112.
Komentarze
Prześlij komentarz