Czy warto poświęcać się wyższej sprawie? – recenzja Podpalacza Wojciecha Chmielarza
We współczesnej literaturze, zarówno światowej, jak i polskiej, kryminał
zajmuje szczególne miejsce. Należy jednak mieć na uwadze, że nie jest to
kryminał w tradycyjnym tego słowa znaczeniu. Coraz częściej przyjmuje on postać
synkretyczną, łącząc elementy powieści obyczajowej czy thrillera i rezygnując
ze swoistej gry między autorem a czytelnikiem. Choć w pamięć polskiego
czytelnika zapadły takie nazwiska jak Anna Kańtoch, Zygmunt Miłoszewski czy
Robert Małecki, nie brakuje pisarzy, których powieści są do bólu podobne,
przewidywalne i nie prezentują nic, czego by już nie znano. Mogłoby więc się
wydawać, że debiut Wojciecha Chmielarza – dziennikarza z zawodu – nie będzie
odbiegał od poziomu przeciętnego kryminału, nie wartego ponownej lektury.
Tymczasem Podpalacz wyłamuje się z tego schematu, prezentując niebanalną
historię z nieprzeciętnym w swojej przeciętności bohaterem oraz umiejętnie budując
napięcie. Na czym polega wyjątkowość kryminału w wykonaniu Chmielarza? Czym
główny bohater cyklu wyróżnia się na tle innych protagonistów omawianego
gatunku? I przede wszystkim – czy warto poświęcać się wyższej sprawie?
Ursynów, Warszawa. Dom Jana Kamerona – znanego
przedsiębiorcy mającego powiązania ze światem przestępczym – oraz Klaudii
Kameron – kandydatki na Miss Polonia oraz byłej gwiazdy muzyki pop – zostaje
strawiony przez pożar. Mężczyzna ginie, a kobieta w ciężkim stanie trafia do
szpitala. Śledztwo prowadzi Jakub Mortka, doświadczony komisarz policji
kryminalnej. Z pozoru zwykły wypadek okazuje się umyślnym podpaleniem, a w
trakcie dalszych oględzin wychodzi na jaw, że był to trzeci tego rodzaju pożar.
Gdyby tego było mało, sekcja zwłok Kamerona wykazuje, że mężczyzna zginął dwie
godziny przed pożarem. Mortka staje więc przed podwójnym zadaniem –
odnalezieniem osoby odpowiedzialnej za zabójstwo przedsiębiorcy, a także
ustaleniem tożsamości oraz motywów seryjnego podpalacza. W trakcie śledztwa
komisarz musi zmierzyć się z polską biurokracją oraz problemami osobistymi, a
także prowadzić trudną grę z warszawską mafią. Mimo że Mortka rozwiązał już
niejedno skomplikowane śledztwo, sprawa podpalacza okaże się przełomem w jego
dotychczasowym życiu.
Jedną z większych zalet książki stanowi jej klimat. Chmielarz napisał opowieść w stylu noir, ale nie wpisującym się do klasycznych ram tego podgatunku kryminału, lecz dobrze oddającym polskie realia. Czytelnik ma więc możliwość doświadczyć nadmiernego skomplikowania rodzimej biurokracji, ciągłego naporu ze strony przełożonych, pilnowania wysokości statystyk oraz wiele, wiele więcej. Na tym tle wyróżnia się także główny bohater – Jakub Mortka nie ma wiele wspólnego z stereotypowym bohaterem czarnego kryminału, siedzącego w gabinecie wypełnionym dymem papierosowym z kieliszkiem wypełnionym whisky i czekającym na śledztwo, które ma wprowadzić coś nowego do jego życia. Zamiast tego komisarz wydziału zabójstw jest doświadczonym przez życie rozwodnikiem, przekazującym połowę swojej pensji na alimenty i wynajmującym pokój w mieszkaniu studenckim. Tym samym czytelnik nie obcuje z rzeczywistością mroczną z uwagi na swoją obcość, lecz właśnie bliskość przedstawianej rzeczywistości.
Konstrukcję fabularną powieści również należy uznać
za atut. W główny wątek seryjnego podpalacza autor wplata wiele pobocznych
linii historii. Należą do nich: śledztwo w sprawie zabójstwa Kamerona, perypetie
rodzinne Mortki oraz problemy finansowe współlokatora komisarza, Piotrka. Poza
tym w trakcie lektury czytelnik może odnieść wrażenie, że czyta nie kryminał (a
przynajmniej nie w pierwotnym tego słowa znaczeniu), ale powieść obyczajową
kreślącą obraz współczesnej Warszawy oraz polskiej policji – choć najważniejsza
pozostaje kwestia powstrzymania podpalacza, niemniej istotne okazują się codzienne
udręki bohaterów. Mimo to główne śledztwo może nie dominuje świata Chmielarza, nadal
w znaczący sposób determinuje kształt pozostałych wydarzeń.
Czytelnik śledzi główne wydarzenia z perspektywy
komisarza Mortki, otrzymując nie tylko informacje dotyczące tego, co robi
policjant, ale również co o danej sprawie myśli. Właśnie te myśli Chmielarz
wykorzystał do bezpośredniego dostarczenia czytelnikowi pewnych poszlak, aby
ten mógł równocześnie z Mortką rozwiązywać tajemnicę śledztwa. Jednak narracja
nie ogranicza się wyłącznie do perspektywy Mortki, ponieważ w określonych
momentach autor nadaje funkcję narratora pozostałym postaciom – zaliczają się
do nich uzależniony od hazardu Piotrek, współpracujący z komisarzem Kochan, lokalny
bandyta Zając czy wreszcie tytułowy podpalacz. Dzięki temu zabiegowi czytelnik
nie widzi wykreowanej rzeczywistości z jednej perspektywy, lecz dostaje szerszy
ogląd.
Zastosowany przez pisarza język odpowiada temu
gatunkowi powieści, chociaż jednocześnie nie zachwyca. Książkę czyta się bardzo
łatwo, w zasadzie bez większych trudności można by sobie z nią poradzić w
trakcie jednego dnia, ale trudno by wskazać fragmenty cechujące się szczególnym
wyrafinowaniem środków językowych. Nie można jednak zarzucić powieści braku
momentów, które wywołują na twarzy czytelnika szczery uśmiech lub przyprawiają
go o dreszcze. Bądź co bądź trudno tu mówić o niezgrabności językowej, choć
można odnieść wrażenie, że pewne fragmenty można by napisać w bardziej
wyrafinowany sposób.
Postacie Chmielarza wypadają przekonywująco, a
najlepszym tego przykładem jest główny bohater. Jego wspomniane wcześniej cechy
każą postrzegać go nie jako typowego bohatera czarnego kryminału (pokroju
pochodzącego z gier wideo Maksa Payne’a), lecz doświadczonego, ale nadal
„zwykłego” funkcjonariusza polskiej policji. Problemy, z którymi musi sobie
radzić, nakładają się na siebie, determinując późniejsze zachowanie oraz czyny
komisarza. Pełne zaangażowanie w pracy doprowadziło do rozbicia jego małżeństwa
i początku problemów finansowych, zmuszając go tym samym do jeszcze większego
oddania się pracy. Mortka stale próbuje przy tym utrzymać poprawny kontakt ze
swoimi synami, którymi zajmuje się jego była żona, jednak z czasem zdaje sobie
wkrótce sprawę, że jest świetnym policjantem i… tylko policjantem. Czytelnik
jednocześnie zachwyca się więc doświadczeniem komisarza oraz współczuje mu
losu, który sprowadził na siebie właściwie na własne życzenie.
Postaci poboczne w korzystny sposób uzupełniają tło
opowieści oraz nadają jej dokładniejszy charakter. W Podpalaczu nie ma bohaterów
jednowymiarowych, a każdy ma coś na sumieniu. Kochan, który w pracy rzuca liczne
żarty o podtekście seksualnym i podchodzi do wszystkiego z dystansem, w domu
zmienia się w tyrana; Piotrek, którego hazardowy nałóg ściągnął na niego uwagę
warszawskiej mafii, pozostaje samotny z dręczącymi go problemami; była żona
Mortki z jednej strony jest zbyt dumna by poprosić go o pomoc, z drugiej zaś
stara się obarczać go winą o swoje wszystkie życiowe niepowodzenia. Wszystko to
tworzy sytuację zgoła niefortunną – mimo że sprawa podpalacza znajdzie swoje
rozwiązanie, codzienne problemy wszystkim postaci zostaną, a niektóre z nich okażą
się o wiele bardziej tragiczne w skutkach.
Można by się w tym miejscu zapytać, czy Chmielarz
kreuje siebie na moralizatora i czy prezentuje czytelnikowi przesadnie podniosły
morał. Na szczęście takowych wtrętów w powieści brak – co prawda autor wskazuje
między wierszami na pewne elementy rzeczywistości i zachowania, które należy
piętnować, ale także nie próbuje czynić z tego prawdy objawionej. Jednak na
podstawie zakończenia książki czytelnik może zadać sobie pytanie, czy
poświęcenie wyższej sprawie jest opłacalne i czy można nieść sprawiedliwość
wyłącznie legalną drogą. Losy komisarza Mortki każą w to powątpiewać i
jednocześnie dawać do zrozumienia, że w rzeczywistości sprawiedliwość
faktycznie jest ślepa – zwycięstwo osiągają nie ci, którzy na nie zasługują,
ale ci, których na nie stać.
Czy w takim razie Chmielarz zasadniczo robi wszystko
dobrze? Odpowiedź brzmi: nie. Jak każdy pisarz, tak on mierzy się z pewnymi
trudnościami. Pierwsza z nich to tempo pisania książki – autor nie ukrywał, że Podpalacz
powstał w ciągu kilku miesięcy i że w wersji pierwotnej znajdowało się wiele
niepotrzebnych dłużyzn. Choć praca redakcyjna w znaczący sposób wpłynęła na poprawienie
wartkości akcji, miejscami można ciągle dostrzec pewne niedoskonałości, jak na
przykład występujący na początku powieści zbyt dokładny opis środków
łatwopalnych. Poza tym potencjał jednej z ważniejszych postaci pobocznych, jaką
jest gangster Borzestowski, nie został w pełni wykorzystany. Owa postać zachowuje
się bowiem… zbyt grzecznie. Nawet jeśli wziąć pod uwagę naturę Borzestowskiego
jako „szlachetnego bandziora”, zdaje się on nie korzystać z pełni możliwości,
jakie daje mu pozycja w warszawskim półświatku. Nie jest to Dario z Ślepnąc
od świateł, ale warto pamiętać, że to zupełnie inny typ postaci.
Czy Podpalacz jest warty polecenia? Jak
najbardziej. Powieść oferuje czytelnikom dobrze i ciekawie wykreowaną historię,
autentycznych bohaterów, niebanalną intrygę oraz znane każdemu problemy życia
codziennego. Jakub Mortka to postać, która jednocześnie wzbudza zainteresowanie
oraz współczucie, tym samym pozostawiając na długo w pamięci. Mimo pewnych
niedoskonałości debiut literacki Chmielarza należy uznać za udany. Książką
powinni zainteresować się zarówno miłośnicy kryminałów, jak i osoby, które na
co dzień nie sięgają po ten gatunek literacki.
autor: Damian Szandecki
Komentarze
Prześlij komentarz